Bardzo dziękuję za wszystkie uwagi jakie trafiają do mnie z tej strony.Ponieważ są one dla mnie szalenie ważne, postanowiłem "opublikować" wybrane w tej części, którą w całości poświęcam wszystkim odwiedzającym moją stronę. Jeśli zechcecie Państwo wyrazić swoją opinię o moich poglądach, serdecznie zapraszam. Można to zrobić TUTAJ


Panie Macieju,
przeczytałem wszystkie Pana artykuły na tej stronie i jestem zachwycony. Pana inteligentne i wrażliwe podejście niesamowicie różni się od tego, które spotyka się wokół. W pełni zgadzam się z każdym zdaniem, które Pan napisał. Pozdrawiam serdecznie

Michał z Krakowa

Witam,
pozwolilem sobie podziekowac za wpis (z pewnoscia Pan znajdzie). Usmialem sie i dzieki, bo fajnie tak rozpoczac od smiechu Nowy Rok, czego i Panu zycze :). Prosze sie nie gniewac, ze znalazla sie w podziekowaniu proba oceny Pana wpisu, merytorycznie wpis jest przeciez bez zarzutu. Troche tylko zbyt "przegadana" forma o malo nie zniechecila mnie do zaprzestania czytania po 1. akapicie (z moja strata by sie to odbylo), a rozczarowal krotki i zbyt oczywisty wniosek koncowy (zwlaszcza, jesli teze i odpowiedz przedstawil Pan na poczatku artykulu, wniosek jest jakby drugim grzybkiem) :)... prosze wybaczyc, Poljak, jak nie popije, to czepliwy jest, zadna emigracja i edukacja mu tego z glowy czy krwi nie usunie :)

mareksy

Witam Pana,
Już dawno chciałam do Pana napisać, ale zawsze pośpiech w pracy nie pozwalał mi na to. Ja też bardzo lubię swoją pracę i też mogę powiedzieć iż gdybym została milionerem robiłabym to samo tylko za darmo. Jestem kierownikiem działu marketingu od 10 lat w nieźle prosperującej (jeszcze) firmie sektora włókienniczego. Moja przygoda z marketingiem rozpoczęła się 10 lat temu kiedy wygrałam konkurs na to stanowisko, organizowane przez firmę zewnętrzną tzw. "łowców głów". W dzisiejszych czasach (gdzie wszechobecna chińszczyzna zalewa świat) powinnam napisać, że jeśli firma przynosi właścicielowi niezłe zyski, to jestem dobrym marketingowcem. Ale nigdy tak o sobie nie powiem bo nie lubię tzw. "marketingowców". Mój mąż nazwał kiedyś dział marketingu w swojej firmie "działem oszustów i hochsztaplerów" i chyba jest w tym trochę racji. Pisze Pan to między innymi w artykule "Schizofrenia marketingu". Wszyscy starają się jak najwięcej wcisnąć klientowi praktycznie o nim nie myśląc i nie badając jego potrzeb. Ale kto ma w dzisiejszych czasach na to czas i pieniądze. Tylko bardzo duże firmy i to najczęściej zagraniczne to robią. Nasze badania ograniczają się do wizyt u klientów, rozmów z nimi, ankietowaniu. To jest jakaś forma badania potrzeb ale jest ona daleka od tych jakie opisują podręczniki do marketingu. Ktoś kiedyś powiedział, iż wciska się klientowi towar raz a sprzedaje wiele razy i ja cały czas staram się postępować w myśl tej reguły. Zawsze opowiadam, iż najlepsze wyniki w moim zespole osiągają ludzie, którzy z wykształceniem marketingowym nie mają nic wspólnego (np prawnik i włókiennik z wykształcenia) Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, iż wykształcenie marketingowe nie jest potrzebne. Mi oczywiście bardzo ono pomogło, a kończyłam tylko studia podyplomowe bo w okresie kiedy ja studiowałam (lata 1979-1984) takiego pojęcia jak marketing niewiele osób w Polsce używał. Myślę, że handel trzeba mieć we krwi Tego można sie wyuczyć, ale to nie jest autentyczne i to od razu widać. Nie lubię osobiście tych wyedukowanych panów i panienek odpowiednio ubranych i odszczekujących swoją wyuczoną kwestię. Do każdego trzeba podchodzić indywidualnie. Stawiam na autentyczność bo mam dość pozoranctwa, na które nabiera sie nieraz cały naród (to dygresja do wybieranych przez Polaków polityków wykreowanych przez marketingowców). To było kilka moich myśli, bo na więcej nie mam czasu. Idę do domu zrobić mężowi obiad. Dziękuję, jeśli zechciał je Pan przeczytać. Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego.

Monika z Łodzi

Witam,
Cóż, w tak ciężkich czasach należy nam się chwila oddechu. Dziękuję, że ją tu znalazłem i że to, co tutaj jest pozwala na ten oddech. To chyba wreszcie prawdziwe spojrzenie, choć mógłbym się przyczepić do kilku stwierdzeń...

Piotr – Warszawa

Dzień dobry Panie Macieju,
nie ukrywam że moje życiowe doświadczenia z przepięknym okresem, którego odzwierciedleniem jest dział "Wspomnienia" nie jest wielki, ale... tych Relaksów nigdy nie zapomnę! Dziękuję za Pańską stronę oraz szczyptę humoru odnośnie czasów zamierzchłych jak i szeroko pojętej komunikacji marketingowej i związanych z nią hybryd.

Grzegorz – Olsztyn

Szanowny Panie
ponieważ zostałem skierowany na szkolenie, które będzie Pan niebawem prowadził, a jestem zupełnie niedoświadczonym pracownikiem reklamy (copywriterem), postanowiłem jak najwięcej dowiedzieć się o szkoleniu i o Panu. Muszę powiedzieć, że na początku byłem przekonany, że szkolenie będzie nudne, żmudne i bez większego dla mnie sensu. Kiedy jednak przeczytałem Pańskie teksty (zwłaszcza ten o schizofrenii), bardzo się cieszę, że będę mógł Pana poznać i uczestniczyć w prowadzonym przez Pana seminarium. Trudno jest mi wyrazić, jak ważne jest dla mnie natknięcie się na taki tekst w początkach pracy w branży reklamowej. Bardzo dziękuję.

Wojtek - Warszawa

Dziękuję za Pana stronę.
To duża radość i satysfakcja poznać przekonania, które wskazują, że jednak nie jest się osamotnionym w pewnym spojrzeniu na marketing i jego zarówno rolę, jak i wagę poszczególnych narzędzi. W Polsce rzeczywiście każdy zna się na marketingu, podobnie jak na polityce i zdrowiu. Z olbrzymią satysfakcją czytałem artykuły. Raz jeszcze dziękuję i zapewniam, że chylę głowę. Pozstaję z Wyrazami Szacunku.

Jacek - Warszawa

Dzień dobry!!
Dziękuję za piękny artykuł o schizofrenii na łamach BTL-u. Te słowa każdy marketingowiec powinien zapamiętać. Pozdrawiam.

Agata - Wieluń