Lojalność z punktu widzenia aksjologicznego zajmuje doniosłe miejsce w etyce. A w filozofii…? Już życiorysy starożytnych filozofów obrazują nam ich pojęcie lojalności, ich stosunek do lojalności, cel któremu należy być lojalnym, a także dyrektywy wskazujące metody postępowania tym, którzy pozostają pod przemożnym wpływem ich zasad i twórczości.

Pojęcie lojalności w aspekcie etycznym rozumiem jako przestrzeganie prawa i wywiązywanie się z obowiązków zarówno tych, które ustanowiło Państwo, tych które ustanowiła wyznawana przez nas religia, jak i tych, które przyjęliśmy na siebie sami w akcie dobrej woli. Tych ostatnich w szczególnym stopniu, bo przecież są wynikiem naszej świadomej decyzji. Im to należy się szczególnie nasze oddanie i posłuszeństwo. Nie można także zapominać o prawie moralnym, które każdy z nas wyznacza sobie sam na przestrzeni swego życia. To właśnie prawo moralne – nasze wewnętrzne i indywidualne prawo ukształtowane jest pod wpływem wielorakich doświadczeń naszych, ale nie tylko. Ogromny wpływ na nasze prawo wewnętrzne ma sposób wychowania, jak również środowisko w którym wyrośliśmy, w którym żyjemy, jego wartości oraz osąd. Lojalność to umiejętność postępowania zgodnego z tym, co dla nas najwartościowsze moralnie, niezależnie od tego, kto ustanowił zasady którym się podporządkowujemy. Być lojalnym, to także być dalekowzrocznym na tyle, aby umieć ocenić skutki swojego postępowania, bo choć niemalże wszystkie rodzaje ustanowionego prawa są stworzone z uwagi na cel nadrzędny, jakim jest nasze dobro – to nie zawsze lojalność prowadzi do dobrego nas celu, jak również cel jednostki nie zawsze pokrywa się z celem ogółu. Człowiek niejednokrotnie stając na rozdrożu musi podejmować decyzje i niejednokrotnie ich przedmiotem jest: być lojalnym, czy też posłuchać swojego wewnętrznego głosu nakazującego czynić sprzecznie z prawem któremu podlegamy. Lojalność przeto musi iść w parze z umiejętnością osądu, wartościowania i wreszcie wyboru „mniejszego zła”, albo też dobra jak największej społeczności. „Ślepa” lojalność może wyrządzić wiele krzywd zarówno nam samym, jak i społeczeństwu w którym żyjemy.

Aby ukazać lojalność widzianą oczyma filozofów należy moim zdaniem rozpocząć od Sokratesa – postaci z okresu 469 – 399 r p.n.e., który to „sprowadził filozofię z nieba na ziemię”. To nie okolice i drzewa były dla niego przedmiotem nauki, ale ludzie w mieście. Sokrates urodził się w Atenach i tam też, na ulicach demokratycznych Aten spędził całe swoje życie poświęcając się działalności nauczycielskiej. W czasie, gdy wymagały tego potrzeby kraju, służył mu też jako żołnierz i urzędnik dając liczne dowody męstwa podczas wojny, rozwagi i odwagi cywilnej w czasie pokoju. Sokrates był bezgranicznie lojalny, a lojalność jego odnosiła się do prawa Państwa w którym żył. Działalność Sokratesa polegała na nieodpłatnym nauczaniu, a dokładniej na zadawaniu przechodzącej ludności różnego rodzaju pytań, a wszystko po to, aby zmusić człowieka do myślenia, a co za tym idzie wydobyć wiedzę tkwiącą w jego wnętrzu (met. majeutyczna). Mędrców zaś swoimi pytaniami polegającymi na wnioskowaniu logicznym doprowadzał Sokrates do absurdu (met.elenktyczna) demaskując tym samym wiedzę pozorną. Jego założenie „poznaj samego siebie, aby móc uszczęśliwić innych” leży u podstaw ówczesnego humanizmu. Także temu założeniu nasz filozof pozostał wierny i próbował wpoić je innym. Poglądy Sokratesa nie spotkały się jednak z uznaniem arystokratów, a sam Sokrates w końcu został uznany za deprawatora młodzieży i skazany na śmierć. Wprawdzie ani oskarżyciele, ani sędziowie nie myśleli zapewne o karze śmierci, ale postawa filozofa, który winy swojej nie uznał, a przeciwnie, kładł nacisk na doniosłość swojej działalności przyczyniła się do ostatecznej decyzji sądu. Zapytany, jaką karę wymierzyłby sobie – odpowiedział iż chciałby odtąd być honorowo goszczony w ratuszu – co wprawiło sąd w stan najwyższego zdumienia jednocześnie przesądzając o wyroku skazującym. Sokrates 30 dni spędził w więzieniu, skąd uczniowie zorganizowali mu ucieczkę. Odrzucił jednak tę możliwość stojąc na stanowisku lojalności wobec prawa. To żywy przykład jak żyć w zgodzie z prawdą i być uczciwym względem własnych założeń. Odrzucając możliwość ucieczki z więzienia złożył Sokrates hołd swoim ideom, kpiąc jednocześnie z wymiaru sprawiedliwości, bowiem nie zawsze ów wymiar ze sprawiedliwością idzie w parze. W tym przypadku sąd skazał na śmierć niewinnego człowieka, któremu to zarzucano jako złe to, co czynił dla dobra społecznego. Państwo występując przeciw nauce, przeciw logice wystąpiło tu niejako przeciwko sobie nie dbając o rozwój społeczeństwa i blokując tym samym poznanie nowych aspektów wiedzy. Czyż zatem należy pochwalać lojalność takiemu państwu?

Ślepa lojalność Sokratesa doprowadziła go do śmierci, a ludzkość pozbawiła wielkiego człowieka ukazującego nowe ówczesnym, ale uniwersalne kierunki myślenia. Jego śmierć jest pomnikiem lojalności pozbawionej szacunku do najwyższej wartości jaką bez wątpienia jest ludzkie życie. Ten starożytny filozof stojący na straży lojalności wobec władzy postulował władzę wykształconą o wysokim poziomie kultury i poszanowania prawa, ale prawa mądrego i sprawiedliwego. Człowiek sam jest sędzią dobra i zła, prawdy i fałszu. Sam jest sobie zwierzchnikiem w ocenie wartości i zasad moralnych. Dusza stanowi o człowieku i jest sprawą najwyższej wagi. Głupota, to defekt intelektu. Człowiek więc jako istota rozumna powinien pozostać lojalny sobie. Sokrates taki pozostał, ale doprowadziło to do jego śmierci. Słuchał swojego głosu wewnętrznego, ale czy to przyniosło mu szczęście? A może właśnie dzięki swej lojalności wobec własnych idei, wobec przepisów prawa ten wzorowy żołnierz i obrońca Aten na dobre zapadł w filozoficzną kulturę… Może lojalność jego sprawiła, że zaczął żyć ponownie w twórczości Platona, cyników, stoików, epikurejczyków, a także współczesnych nam historyków i filozofów. Trudno jest zatem dać jednoznaczną odpowiedź na pytanie czy być lojalnym względem nakazów prawnych, względem własnej duszy, czy też może lepiej kierować się dążeniem do szczęścia w pojęciu wąskim – własnego, bądź też w pojęciu szerokim – ogółu społeczeństwa.

Kolejnym filozofem mającym zasadniczy wpływ na pojęcie lojalności w filozofii był św. Tomasz z Akwinu – człowiek z gruntu małomówny, który to jednak w XIII wieku dokonał gigantycznego dzieła: schrystianizował dzieła Arystotelesa i włączył je do katolicko – teologicznej tradycji. Przełomem jest tu zapewne postulowany przez Tomasza intelektualizm, tzn. pierwszeństwo rozumu, w przeciwieństwie do woluntaryzmu augustyńskiej szkoły. Jego dzieło miało aspekt zarówno pozytywny – odnoszący się do przesłanek arystotelesowskiej metafizyki, jak i negatywny – potępiający heretyków, pogan i innowierców. Tomasz odciął się od teorii św. Augustyna izolującego człowieka od świata w celu poznawania Boga, duszy i niczego więcej. Wprawdzie Bóg u nich obu jawi się jako cel najwyższy, ale zdaniem Tomasza mądrość i wiedza miały człowieka do niego prowadzić. Bóg jest od człowieka nieskończenie odległy. Człowiek może jedynie za pomocą rozumu analizować akt stworzenia, przyczyny poznania i cel ostateczny. Wiedza i wiara to dwie różne przyczyny prowadzące do jednego celu – do Boga. To Bogu zdaniem Tomasza należy się posłuszeństwo i lojalność. Wszechświat stanowi piramidę na której szczycie jest Bóg, niżej aniołowie jako pośrednicy pomiędzy Bogiem, a człowiekiem, dalej człowiek złożony z ciała, rozumu i duszy. Dopiero niżej stawia Tomasz wszelką materię ożywioną i nieożywioną, która ma służyć człowiekowi. Taka organizacja świata składa się wg Akwinaty na wewnętrzną harmonię osobowości człowieka. Akceptacja jej była dla Tomasza wyrazem zaufania do mądrości i dobroci Stwórcy. Także filozofia ma być skierowana ku Bogu, udowadniać prawdy wiary, z których wiele przekracza ludzkie możliwości rozumowe, toteż powinny być po prostu akceptowane, a nie rozważane, jeżeli oczywiście pochodzą od Boga. Twierdzenia sprzeczne z objawieniem są zawsze fałszywe. Jest to tzw. Zasada „normy negatywnej”, która niejednokrotnie później była miernikiem lojalności i prawowierności. Św. Tomasz postuluje prymat objawienia nad rozumem. Uważa, że religijna presja winna istnieć w procesie myślenia, być podstawą lojalności, gdyż Boże istnienie tkwi w naturze człowieka. Przytacza tu pięć dowodów na istnienie Boga (dowód z ruchu, przyczyny sprawczej, przygodności świata, różnych stopni doskonałości, z celowości) które to sprzeczne są z zasadami logiki, niewiele mówią o Bogu, ale dużo o zależnościach we wszechświecie. Porządkiem najwyższym jest prawo boskie, na którym opiera się prawo natury, dalej stoi prawo ustanowione przez ludzi oraz prawo kanoniczne, przy czym – co najważniejsze – Kościół posiada nie tylko pełnomocnictwo, ale i możność żądania, by prawo stanowione było zgodne z prawem natury. Człowiek składający się z ciała i duszy powinien najwyżej cenić dobra duchowe i być pełnym pokory. W hierarchii społecznej dobro całości jest przecież nadrzędne nad dobrem jednostki. Nie wszyscy w społeczeństwie mogą być sobie równi. Na czele stoi monarcha w stosunku do którego poddanych obowiązuje lojalność. Społeczeństwo istnieje dla wyższego celu – zbawienia, dlatego też Państwo winno posłuszeństwo Kościołowi. Monarcha nie dążący do celu wyznaczonego przez Boga powinien poddany zostać osądom władzy duchowej. W ten oto sposób Tomasz wzorowawszy się na Arystotelesie i zespoliwszy jego subtelne pojęcia etyczne z chrześcijańską postawą wobec życia stworzył konsekwentny system etyki.

W teorii św. Tomasza to Bóg jest najwyższym celem dobrym i mądrym, nadającym światu sens i to Jemu należy się bezwzględna lojalność człowieka i oddanie. To Jego praw należy przestrzegać, bowiem Jego zasady są niezłomne i najważniejsze. Pogląd Tomasza, choć etycznie nie budzi zastrzeżeń kłóci się ze światopoglądem i poczuciem lojalności. Całkowita lojalność wobec doktryn teologicznych, podporządkowanie im wszechświata, jak również ogółu nauk może w efekcie doprowadzić do zahamowania ich rozwoju. Na szczęście poziom współczesnych nauk np. przyrodniczych daje nam niezbity dowód na to, iż lojalność i podporządkowanie naukom Tomasza nie było bezwzględne, a raczej umiarkowane. Jak widać i tu także rozum wziął górę. Są wprawdzie do dziś całe rzesze ludzi fanatycznie lojalnych wobec własnych doktryn niezgodnych z interesem społecznym, ale stanowią one mniejszość społeczną i nie mogą zahamować postępu. Pozostaje do zaopiniowania jeszcze jedna kwestia: lojalność Państwa względem Kościoła, jego podrzędne stanowisko. Choć nie neguję lojalności jednostki względem zasad swojej wiary – to zwierzchnictwo Kościoła nad Państwem jest niedorzecznością wynikającą już choćby z zasady tolerancji dla różnych religii, których to poglądy nie zawsze są spójne. Lojalność i poszanowanie religii jest moim zdaniem sprawą indywidualną i niezwykle delikatną. Wszystkie instytucje kultu religijnego w Państwie – temu Państwu powinny podlegać, w stosunku do tego Państwa wykazywać lojalność. Tylko w takim przypadku możliwa jest jedność danego narodu wolna od wojen religijnych.

„Niebo gwieździste nade mną, a prawo moralne we mnie” stwierdził u schyłku XVIII w. niemiecki filozof Immanuel Kant. Zamknął on epokę oświecenia i dał początek nowym wizjom. Wprowadził nowy system zadawania filozoficznych pytań i udzielił na nie nowych odpowiedzi. Człowieka postrzega jako istotę działającą aktywnie i moralnie, zważywszy, że jest on częścią ogromnego wszechświata podlegającego pewnym prawom ze względu na przyczynowość świata, jednak w granicach moralności człowiek jest istotą wolną, nie podlegająca zewnętrznym determinacjom. Według Kanta wolność ta właśnie jest podstawą moralności. Istota pozbawiona wolności nie może być poddawana osądowi moralnemu. Jej postawa nie ma etycznej wartości, ponieważ zostaje pozbawiona możliwości wyboru. Postuluje zatem filozof lojalność względem własnego JA jako priorytet. Dopuszcza ograniczenie wolności tylko, jeżeli miałoby ono służyć obronie wolności ogółu. Nie dopuszcza ograniczeń klasowych, czy też zaspokajania interesów własnych kosztem innych. Lojalność wobec prawa istniejącego w ludzkiej naturze to świadectwo człowieczeństwa. Jest to prawo powszechne i obowiązujące całe społeczeństwo. Z jego to właśnie perspektywy możemy dzielić czyny na dobre i złe. Lojalność względem prawa moralnego jest celem istnienia, uzasadnia wartość człowieka. Kantowska „dobra wola” to nic innego, jak chęć czynienia dobrze pojęta – jako cel sam w sobie, nie jako środek wiodący do celu. Tylko wtedy działanie jest prawdziwie etyczne, kiedy jest nie tylko zgodne z prawem, ale i dokonywane według prawa moralnego. Wiemy, jakie to trudne, bo przecież wola ludzka oscyluje pomiędzy apriorycznymi zasadami moralnymi, a empirycznymi pobudkami. Kant postuluje dążenie do etycznego ideału poprzez lojalność w odniesieniu do prawa moralnego wyzwoloną od empirycznej presji. Jest to możliwe w przypadku postępowania zgodnego z jego imperatywem kategorycznym – sugerującym nam takie postępowanie, abyśmy mogli zawsze chcieć, żeby maksyma naszego postępowania stała się prawem powszechnie obowiązującym. Każdy z nas ma jednak w sobie własne prawo i będąc mu posłuszny jest wierny samemu sobie. Rozsądek jest „wbudowany” w ludzki umysł i to on umożliwia wnioskowanie przyczynowo – skutkowe. O lojalności decyduje rozum warunkując prawidłowość zjawisk nazywanych przyrodą. Nauka ukazuje jedynie częściowe poznanie, zaś rozum dąży do syntezy całości. Idea duszy i Boga wykracza poza ramy poznania rozumowego, czyż zatem możemy mówić o lojalności nakazom boskim? Wzorując się na kantowskiej filozofii lojalność względem Boga możemy ustawić na dalszym planie w hierarchii lojalności dając pierwszeństwo umysłowi. To umysł decyduje o naszych rozterkach, zapatrywaniach, to jemu należy wierzyć bezwzględnie i bezwzględnie się podporządkować. O lojalności musi decydować rozum, bo przecież w umyśle ludzkim realizowane są możliwości wyboru tam tworzone są prawa moralne i tam możliwe jest ich wartościowanie. Cel człowieczeństwa – realizowanie własnego prawa moralnego wyznacza naszą godność, wartość i autonomię. Tak oto w kantowskiej ideologii miejsce tomaszowego Boga zajął sam człowiek ze swoją siłą i ze swoimi słabościami. Jego dobra wola i bezinteresowność daje skutki prawdziwie etyczne.

W filozofii lojalność nie jest więc, jak widać postrzegana jednoznacznie. Kształtowała się i ulegała wielu przemianom na przestrzeni wieków. Nikt chyba jednoznacznie nie potrafił sprecyzować komu, czy też czemu należy się lojalność bezwzględna, o ile w ogóle taka jest możliwa. Które prawa są tymi właściwymi, wyznaczającymi etyczny kierunek naszej egzystencji: sokratesowskie prawo wyznaczone przez państwo, prawo boskie propagowane przez św. Tomasza z Akwinu, czy prawo moralne zgodne z zasadą Immanuela Kanta. Do dnia dzisiejszego pojęcie lojalności pociąga za sobą pytania: „komu?” i „w jakim stopniu?”. Obecnie, w czasie kiedy przepisy prawne regulują coraz to nowe dziedziny życia niejednokrotnie gubimy się w ich gąszczu. Coraz trudniej dokonać właściwego dla wszystkich wyboru: być lojalnym wobec państwa, religii, pracodawcy, czy też innych przepisów. Mniejszy to problem, jeżeli myśl wszystkich tych prawodawców idzie w jednym kierunku, ale co zrobić, gdy kierunki się rozchodzą? Lojalność względem jakiego organu jest prawdziwie etyczna? Tylko takie zasady lojalności można uznać za etyczne w pełnym tego słowa znaczeniu. Lojalność zajmująca wysokie miejsce w hierarchii ludzkiej wartości nie powinna moim zdaniem dominować nad rozumem i umiejętnością czerpania korzyści z jego dobrodziejstwa. Nie jest też lojalność cechą samą w sobie, odnosi się do określonego postępowania widzianego przez pryzmat człowieczeństwa i roli jednostki w świecie.


Udostępnij: